niedziela, 17 stycznia 2010

Papryka faszerowana, czyli danie na 100 sposobów



Uwielbiam to danie, bo to taka
"baza" - nie trzeba użyć papryki - zamiast niej można użyć kabaczka, cukinię, kalarepę, gotowanego buraka... Co nam tylko podpowie fantazja. W kwestii farszu również obowiązuje pełna dowolność. Poza tym te kolory mnie zniewalają i mówią do mnie wprost z talerza "tak Ewa, wiosna naprawdę przyjdzie!".

Co ma rzeczona papryka do
kuchni studenckiej? Ano ma :). Składniki są bardzo tanie, a danie wyjątkowo smaczne i pożywne. Nie ukrywam, że zdecydowanie bardziej nadaje się dla tych, którzy liczą się z kaloriami, lub po prostu preferują kuchnię wegetariańską.
Nie wiem, czy w ogóle mogę nazwać to przepisem - powiedziałabym raczej, ze to pomysł na danie :)... Wszystko zależy od indywidualnej fantazji - w tym tygodniu mój wariant wyglądał następująco...

Papryka faszerowana
Uwaga: proporcje są iście studenckie, tzn. dla mnie to jest obiad na dwa dni (razem z całą górą jakiejś surówki), ale przypuszczam, że normalni ludzie powinni tę proporcję przemnożyć co najmniej razy trzy :))).

Składniki :
  • 1 czerwona papryka
  • 1/2 główki selera
  • 15 cm pora :)))
  • marchewka
  • pietruszka
  • 1/2 cebuli
  • natka pietruszki
  • koperek
  • pieprz, sól, zioła prowansalskie
  • vegeta (tak, tak, wiem...)
Wszystkie warzywa myjemy, odcinamy natki, obieramy i wywalamy generalnie wszystko co niepotrzebne, albo po prostu brzydkie ;). Paprykę kroimy na pół wzdłuż, lub wszerz (proponuję uzależnić to od wielkości naczynia, w którym będziemy ją później opiekać) i zostawiamy póki co w spokoju.
Wszystkie inne warzywa kroimy w kostkę, natkę pietruszki i koperek siekamy. Wiadomo.
Gotujemy wodę, solimy ją w zależności od upodobań, po czym wrzucamy warzywa w kolejności od najtwardszego (marchewka) do najbardziej miękkiego (por). Proponuję nie rozgotowywać za mocno - fajniej jest, gdy warzywa nie tracą swojego koloru i chrupkiej konsystencji. Po drodze dodajemy jeszcze vegetę. Wiem, że ma ona ze zdrowym żywieniem dokładnie tyle samo wspólnego, co np. całka krzywoliniowa drugiego stopnia z przestrzenią afiniczną - ale niestety nadaje ten wspaniały posmak i póki co nie znalazłam dla niej alternatywy...
Po ugotowaniu warzyw trzeba podjąć decyzję - czy na pewno chcemy bawić się z papryką, czy też wystarczy nam taka lekka zupa jarzynowa.
Ja zwykle decyduję się zrobić obydwie rzeczy i połowę warzyw odcedzam, a resztę raczę jakimś ryżykiem itd. i robię zupę.
Owe odcedzone warzywka mieszamy z ziołami, zielonościami i wszystkimi przyprawami, na jakie mamy w tym momencie ochotę :).
Przekładamy do papryki, wkładamy do naczynia żaroodpornego, można trochę podlać tą "wodą" z "zupy" i podpiekamy 15-20 minut w 180
ºC.
W wersji bardziej sycącej można na wierz posypać trochę startego sera, a do farszu dodać ugotowany ryż, lub kaszę. Do wyboru - do koloru :).

Smacznego!


PS. Przepraszam za jakość zdjęć! Niestety były robione "na szybko" i w mało sprzyjających warunkach.