- Amarantus zawiera mnóstwo białka o wartości biologicznej przewyższającej białko mleka, nienasycone kwasy tłuszczowe ważne w zmniejszaniu ryzyka rozwoju miażdżycy i chorób serca, skwalen opóźniający procesy starzenia się organizmu, dwa razy więcej błonnika, niż otręby owsiane oraz witaminy A E i C oraz z grupy B.
- Zapobiega chorobom układu krążenia, jest cennym składnikiem diety kobiet ciężarnych oraz przy chorobach układu nerwowego i kostnego, działa przeciwmiażdżycowo.
- Nie zawiera glutenu.
Na rynku dostępnych jest kilka produktów z amarantusa: nasiona, mąka oraz popping, czyli ekspandowane ziarno amarantusa (cokolwiek to znaczy :)). Wygląda on tak:
Teorię mamy za sobą, to teraz czas na praktykę - czyli murzynek z amarantusa :)... Przepis zaczerpnęłam ze strony producenta i troszkę go zmodyfikowałam.
Murzynek z amarantusa:
Nie przypomina tradycyjnego murzynka, ani też słynnego murzynka Nigelli, lecz jest pyszny, mocno czekoladowy, a przy tym - zdrowy :).
Składniki:
- 1 szklanka mąki pszennej
- 1 szklanka mąki z amarantusa
- 1 kostka masła (w oryginale margaryny)
- 1 szklanka wody
- 2 szklanki cukru
- 4 łyżki kakao
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 4 jaja
- kieliszek rumu (w oryginale aromat rumowy)
- popping do posypania.
Na koniec ciasto połączyłam z białkami ubitymi na sztywno.
Wylałam na blachę wyłożoną papierem i piekłam 50 minut w piekarniku nagrzanym do 180ºC.
Po przestygnięciu ciasta polałam je pozostałą częścią "polewy" - uwaga, ta polewa jest bardzo rzadka, na co trzeba uważać przy metalowej blaszce, bo może przeciekać :). Rozlewa się po całej foremce i ciasto nią nasiąka, co fajnie widać na zdjęciach. Na koniec posypałam poppingiem.
Ciasto niestety łatwo wysycha i już na drugi dzień to czuć, zatem nauczką na przyszłość jest dla mnie, aby zamiast odrobiny masła dodać olej :). Mimo wszystko murzynek podbił już moje serce :).
Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz