wtorek, 29 grudnia 2009

Słów kilka o moim sposobie odżywania


Za chwilę Nowy Rok, a więc także Noworoczne postanowienia :)... Z pewnością u wielu z nas poza standardowymi hasłami "nie będę się spóźniać", "będę wydawać mniej pieniędzy", czy też "będę się wysypiać" pojawiło się także "będę się zdrowo odżywiać"... U mnie także, ale nie z okazji Nowego Roku, a już wcześniej :).
Jak każda studentka, przez bardzo długi czas próbowałam oszczędzać na jedzeniu. W moim jadłospisie królował więc tzw. "cyc z kurczaka", makaron "z czymkolwiek", oraz naleśniki i inne małobudżetowe dania.
Jestem niestety fanką "bomb kalorycznych" - majonezu, czekolady, słodyczy... Mam też tendencję do gromadzenia owych cudowności na wysokości bioder :)))... Nie jest zatem tajemnicą, że pewnego pięknego dnia popatrzyłam na swoje lustrzane odbicie i powiedziałam "dość!". I tak oto postanowiłam zmienić swoją filozofię żywienia. Bardzo pomogły mi w tym książki dr Ewy Dąbrowskiej oraz prof. Michała Tombaka, a także mądrości zasłyszane od różnych ludzi, jak też zaczerpnięte z sieci - forów dyskusyjnych oraz strony Bez Toksyn.



Zaczęłam od 10 dniowego programu oczyszczającego, o którym opowiem innym razem. W żadnym razie nie była to głodówka - za bardzo kocham jeść, aby zrezygnować z tej czynności :)! W skrócie powiem tylko, że opiera się ona na warzywach i dużej ilości płynów.
Efekty były fenomenalne. Waga nie wskazała znacznego ubytku kilogramów, ale po ubraniach widziałam, że naprawdę sporo mi ubyło :). Ale nie to jest ważne - poczułam się tak lekka, jak nigdy - żadnej ociężałości, trudniej się męczyłam, zniknęły problemy z cerą (a całe życie się z nimi borykałam i próbowałam już wszystkiego :)). Przybyło mi niesamowicie dużo energii i nareszcie sama czułam, jakiego jedzenia nie powinnam jeść - zniknął pociąg do majonezu i tego typu niezdrowych rzeczy. Muszę powiedzieć, że od historycznego dnia, w którym postanowiłam zdrowo się odżywiać nie tknęłam majonezu ani razu :). Jestem z tego dumna :).
Dość wstępu o cudownościach tej diety :). Pora na konkrety:
  • Zrezygnowałam z rzeczy zawierających sztuczne konserwanty, tudzież innne paskudztwa - oczywiście w miarę możliwości, gdyż nasz rynek niestety nie ułatwia zdrowego żywienia :/.... To również tyczy się ziół - te kupuję na targu, od sprawdzonych sprzedawców. Chociaż oczywiście - nigdy nie ma się pewności co do ich źródła.
  • Zaczęłam jeść mnóstwo warzyw - oczywiście nigdy nie ze sklepów wielkopowierzchniowych - tajemnicą poliszynela jest, że produkty spożywcze są tam niestety napromieniowywane. No bo... Jak papryka może zachowywać świeżość i piękny wygląd w temperaturze pokojowej przez trzy tygodnie??? Warzywa najczęściej gotuję (na parze), lub zapiekam w piekarniku (bez tłuszczu)
  • Ograniczyłam cukry łatwoprzyswajalne (czyli te, które są w cukrze, lub w słodyczach). Nie potrafię zrezygnować ze słodzenia herbaty, lecz cukier biały zastąpiłam brązowym, lub miodem (najchętniej gryczanym - nadaje wspaniałego posmaku). Zamiast słodyczy jem przeciery owocowe, kremy, lub po prostu owoce bez szczególnego przygotowania. Oczywiście nie popadam w paranoję i pozwalam sobie na zwykłe słodycze itd. W końcu... No bez przesady, nie :)? Nie tykam natomiast chipsów itp.
  • Do wielu potraw dodaję oliwę z oliwek - musi być porządna, naturalna i koniec.Tutaj warto kierować się po prostu ceną :). Świetnie łączy się z wszelkimi sałatkami, doskonale się na niej smaży (a raczej lekko podsmaża, bo smażenie jako takie też nie jest najzdrowsze).
  • Odstawiłam bezwartościowe węglowodany takie jak makarony, ryże, czasem tylko jem kaszę gryczaną.
  • Nie jem już białego pieczywa - zastąpiłam je pieczywem ciemnym, razowym, orkiszowym, ale najchętniej po prostu nie jem żadnego pieczywa, a zamiast tego jem jogurty, sałatki itp.
  • I najważniejsze: nie oszczędzam na jedzeniu. Mój budżet jest mocno ograniczony, ale gdy jestem silniejsza i zdrowsza, to nie muszę kupować lekarstw, mam więcej energii do pracy, a więc i do zarabiania pieniędzy itd.
To kilka moich podstawowych zasad, z pewnością jeszcze będę do tego wracać i uzupełniać kolejnymi odkryciami, patentami i mądrościami :). W końcu wciąż się uczę na temat swojego organizmu i tego, jak o siebie dbać.
Postaram się też pokazać, że studencka - małobudżetowa kuchnia nie musi być niezdrowa :).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz